Dziewczyna spała oparta na moim ramieniu. Jedwabiste włosy przykrywały tatuaż na jej karku.
Pionowy napis - Creo - mieścił się na samym jego środku. Cicho wypowiedziałem jej imię.
Obudziła się, a jej oczy gwałtownie się otworzyły.
Błyskiem, przez ułamek sekundy, wypełniły pomieszczenie błękitnym światłem.
- Tak mój Panie ?
-Oh. Sprawdzam tylko czy śpisz.
-Śpię. Zawsze śpię. Dopóki mnie nie obudzisz do bitwy. Swoją drogą, zauważyłeś, że nie jesteś już w tym samym miejscu w którym zasnąłeś?
I rzeczywiście. Siedziałem na ogromnym kamiennym tronie. W miejscu gdzie jeszcze wczoraj był ołtarz. Blask słońca przbijał się przez okna gotyckiej katedry. Całe rozbite szkło i połamane ławki zniknęły. Na samym zaś środku miast pobojowiska widniało okrągłe marmurowe naczynie, wypełnione wodą. Tafla wody, idelnie płaska, przypominała bardziej zwierciadło niż ciecz.
Zniknęły posągi świętych. Zniknęły krzyże i malowidła. Było pięknie, ale surowo. Jakby wszystko czekało, na to aby urządzić wszystko na nowo.
- To Twoje oczyszczenie, Gabrielu. Sam jesteś Świątynią. Teraz jest gotowa na zmiany.
Creo wstała i podeszła do naczynia z wodą. Było dość szerokie. Cała mogłaby się tam zanurzyć.
Nastepnie złamała połyskującą powierzchnie, zanużając w niej palce i zataczajac nimi okręgi.
- Podaj mi mój oręż.
Wstałem i łapiąc za opartą o tron włócznię podszedłem bliżej. Stąpałem po ziemi pewniej niż kiedykolwiek. Pewniej niż kiedykolwiek oddychałem. Pewniej i mocniej niż kiedykolwiek żyłem.
Poczułem, że jedynym ograniczeniem jestem ja sam.
Będąc na wyciągnięcie ręki podałem jej własność.
Wyciągnęła rekę z wody i chlapnęła w moją twarz. Jej ciało wręcz wyparowało. Ulotniło się w postaci mgiełki, kiedy wycierałem twarz. Głos w mojej głowie słodko wybrzmiewał.
- Zawsze i wszędzie podążam za Tobą. Przecinaj mną fasady rzeczywistości a poznasz Prawdę.
* * *
* * *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz