Budzę się każdego ranka
I jakby wieki minęły od ostatniego pocałunku słońca.
I jakby moja noc Twoich dni, była tylko kaprysem milczenia.
I jakby tylko księżyc miał mnie w opiece.
Tylko on rozumie wszystkie słowa nie do wypowiedzenia.
Ale jak długo...
Jak długo gwiazdy na niebie świecą w ten sposób?
Jak długo...
Jak długo jesteś Sanktuarium?
Jak długo...
Jak długo jestem tu?
* * *
Wola budząc się do życia zamienia krew w płynny ogień.
A teraz pora wstać.
Twoje miejsce jest na Niebiosach.
Nastanie dzień w którym zjednoczę się i z Tobą.
I nic nie będzie Dwoje.
Wszystko stanie się jednością.
Ale teraz czas zrobić krok.
W mój cień
Mój własny cień
Żyję i rosnę.
A dla Ciebie Słońcem się stanę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz