Pochmurny horyzont został rozdarty krótkim błyskiem zostawiając kolejną bliznę na suchej, spękanej ziemi.
Postać, która tutaj leży to jeden z tych, którzy wybrali własną drogę. Ale to nie jest jego pierwszy raz. Te wszystkie kratery na całej powierzchni planety to jego upadki. A każdy tak samo bolesny i wycieńczający. Nieśmiertelność jest przereklamowana. Czasem wolałaby umrzeć, ale to nie jest jego przeznaczenie. Wierzcie mi - Nazywam się Fate.
On jest esencją tego miejsca. Jego skrzydła oplotą niebawem tę zniszczoną ziemię na nowo.
Oto majestat bóstwa. W popiele i brudzie. W ogniu i burzy. Jest jeszcze młody.
Mierzy wysoko. Więc i spadać musi z wysoka.
Ogniste języki wychodzące spod skóry na plecach uniosły bezwładne ciało, zaczęły przenosić je w stronę monumentalnej piramidy, sięgającej chmur. Kiedy wdrapały się po schodach, położyły je na ziemi i wijąc się, rozpłynęły się po niej na wszystkie strony świata.
Minęły dni, tygodnie, miesiące, a ja czekałam aż otworzy oczy.
W końcu blada skóra, cienka jak pergamin, zaczęła zdradzać pulsujące żyły wypełnione płonącym złotem.
Pewnego wieczoru wziął głęboki wdech, jak nowo narodzone dziecko i wrzasnął z bólu.
Jego krzyk sprawiał, że świat drżał a słońce gasło.
I prawdopodobnie szybko nie wzejdzie. Jeśli w ogóle jeszcze się pojawi. Tam gdzie panuje, jest jedynym Słońcem.
On jest esencją tego miejsca. Jego skrzydła oplotą niebawem tę zniszczoną ziemię na nowo.
Oto majestat bóstwa. W popiele i brudzie. W ogniu i burzy. Jest jeszcze młody.
Mierzy wysoko. Więc i spadać musi z wysoka.
Ogniste języki wychodzące spod skóry na plecach uniosły bezwładne ciało, zaczęły przenosić je w stronę monumentalnej piramidy, sięgającej chmur. Kiedy wdrapały się po schodach, położyły je na ziemi i wijąc się, rozpłynęły się po niej na wszystkie strony świata.
Minęły dni, tygodnie, miesiące, a ja czekałam aż otworzy oczy.
W końcu blada skóra, cienka jak pergamin, zaczęła zdradzać pulsujące żyły wypełnione płonącym złotem.
Pewnego wieczoru wziął głęboki wdech, jak nowo narodzone dziecko i wrzasnął z bólu.
Jego krzyk sprawiał, że świat drżał a słońce gasło.
I prawdopodobnie szybko nie wzejdzie. Jeśli w ogóle jeszcze się pojawi. Tam gdzie panuje, jest jedynym Słońcem.
- Przebudzenia zawsze są trudne. - Ciepły. dziewczęcy głos rozbrzmiał w sali.
Jej czerwone, wężowe oczy świeciły się w ciemnościach jak rozżarzone węgle z drugiego końca komnaty.
- Pozwól, że pomogę ci wstać. Który to już raz znajduję cię tutaj w takim stanie ?
To dobry moment, żeby zacząć od nowa. - Dziewczynka ubrana w białą sukienkę podała rękę leżącemu aniołowi.
- Dlaczego to musi tak boleć ?
- Bo nie znasz wszystkich możliwych dróg. Ja je znam. Przyjdzie czas, kiedy dostaniesz do nich dostęp. Teraz odpoczywaj.
Fate podała mu jego jedwabną szatę, a on wyszedł na sam szczyt piramidy usiadł i pogrążył się w medytacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz